Mówimy: Bangkok, myślimy: street food.

Mówimy: Bangkok, myślimy: street food.

Oto nasza kolejna kulinarna inspiracja.
O Tajlandii wszyscy wiemy dużo i nie musimy Was dodatkowo zachęcać do podróży. Ale teraz szczególnie jedzenie na powietrzu to świetny pomysł!
Bangkok to niewątpliwie stolica ulicznego jedzenia. Miasto jest pełne straganów, na których przygotowywane są posiłki wprost na naszych oczach. Warto wybierać te miejsca, do których ustawiają się kolejki – to znak, że oferowane jedzenie jest smaczne i świeże. Posiłki z ulicznych straganów są tanie, a zapach unoszący się w powietrzu – niezapomniany. Warto spróbować m. in. sataya (opiekanych na bambusowym patyczku kawałków kurczaka, wieprzowiny lub wołowiny, maczane w sosie) czy pad thai (smażonego makaronu ryżowego z dodatkiem jajek, kiełków fasoli, posypanego orzeszkami) i którejś z zup, np. tom yam gong (z krewetek).
Na wakacjach w Tajlandii dobrze jest kupić lokalne owoce – mango, ananasy czy melony – by przekonać się jak zerwane na miejscu różnią się smakiem od tych sprzedawanych w Polsce. Można skosztować też tych bardziej egzotycznych – np. słynny durian (śmierdzący, mimo to smaczny!), czy mangostan, tamaryndowiec czy (przypominający wyglądem liczi) rambutan.
Co ciekawe, jedna z tajskich ulicznych restauracji zdobyła (jako jedna z 17 w Bangkoku) prestiżową gwiazdkę Michelina. Nagrodzony lokal należy do Jay Fai, zwaną także „cioteczką Fai”. Można ją rozpoznać po goglach narciarskich, którymi chroni oczy przed pryskającym tłuszczem??.
Jak widzicie zarówno fani wykwintnego jedzenia jak i ulicznych smaków znajdą coś dla siebie.